Strona główna

s. Marta Anna Bryła OFSB

 

Nie wystarczyło mi czasu
na zachwyt stworzenia
bo coś w sercu się stało
coś w duszy zmieniło
Ktoś dotknął struny najczulszej uniesienia
i stało się miłością
co pragnieniem było.

Nie wystarczyło mi czasu
na marzenia błahe
na spotkania niedoszłe
i listy niedokończone
bo Ktoś za dłoń uchwycił
tak w oczy spojrzał słodko
że wszystko się zaczęło
gdy wszystko skończone


Wyśpiewać Ci pieśnią miłości życie
chciałabym w akordach chwały
lecz cóż - nuty miłości prawdziwej
gdzieś mi się zapodziały

Lecz żeby w mojej pieśni miłości
wyszedł znów akord nowy
stań przy mnie Boże blisko
jak na pięciolinii klucz wiolinowy


Kamienny słup
jak strzała w górę wzniesione ramiona
Słowo - niebiosa przebiło ogniem
życie mi dane
i śmierć skończona


Poplątało się moje życie
jak motek splątanej wełny
rozsupłać tego się nie da
supełków motek jest pełny

Szarpanie nic nie pomoże
wszystko się bardziej plącze
rozsupłać młotka nie mogę
kto nitki zerwane zwiąże

Uchwyć ten motek, Boże
rozplącz splątane nici
weź w dłonie koniec nitki
i drugi mi pomóż uchwycić

I znów od nowa zacznę
z Tobą nitka po nitce
w nowy motek zwijać
rozsupłane me życie


Ja z Tobą
choć pojąć tego nie mogę, Boże
ja - kropelka wody
Ty - jak ogromne morze

Ty ze mną
trzymasz mnie w dłoniach z czułością
ja - jedno drgnienie
a Tyś - ogromną miłością

Razem:
jak zespolone w jedno słoneczne blaski
ja - okruch marności
a Ty - Ogrom Wszechłaski


Biedaku z asyskich uliczek
biegnący po kałużach boso
do kwiatów przemawiający czule
pytam się dziś - po co?

Po co tak pędzę i gonię
niszcząc wszystko po drodze
jak syn marnotrawny wszystko roztrwonię
i znów gdzieś w dal odchodzę

A Tobie wystarczyła siostra woda
i ogień brat co grzeje ciało
a ja jak szalony pędzę
i ciągle mi czegoś mało

Biedaku z asyskich uliczek
nie pytaj mnie proszę po co?
bo nie umiem spojrzeć w niebo gwiaździste
i nie umiem stąpać po trawie boso

I serce moje za ciasne
wolności nie zna przestrzeni
i może dlatego upadam
na drodze co nie ma kamieni.


Ofiaruję Ci

Chcę Ci ofiarować to co mi najdroższe
brzeg szumiącej rzeki tatarakiem porosłej
i las co w czas spiekoty swym cieniem przywabia
prostotę polnej stokrotki i okrzyk żurawia

Chcę Ci ofiarować to co jest radością
co jest mi najbliższe, co serca miłością
co się do mnie garnie i ja tego pragnę
lecz dając to Tobie w Tobie to odnajdę

A wtedy przemienione czystością się stanie
będąc w Tobie wiecznie będzie miało trwanie
bo Tyś jest we wszystkim, a wszystko jest w Tobie
Ty mi dajesz wszystko i ja Tobie.


Wpleść w życie uśmiech
miłość i nadzieję
wiarą je ozdobić
męstwem obwarować
za dłoń chwycić Boga
i niech co chce się dzieje.


Jak wróżka

Z gwiazd bym Ci chciała ułożyć słowa
złote, na czarnym nieba aksamicie
słowa dotąd nikomu nieznane
choć proste, jak proste jest życie

Z polnych barw kwiecia tak bym chciała
Ułożyć Ci bukiet nikomu nieznany
bukiet tak prosty, jak odruch dobroci
a jednak tak mało dawany

Z białych gwiazd śniegu tak bym chciała
zrobić Ci sznur pereł przejrzystych
pereł jasnych i słonecznych
i jak oczy dziecka czystych

Lecz cóż wróżką nie jestem
bez tych cudnych darów przed Tobą staję
w dłoni tylko trzymam skarb jedyny
moje serce, które Ci daję


Trzeba mi zapłakać, jak Magdalena
po krzyżem
aż własne łzy zobaczę
aż własny szloch usłyszę

I trzeba mi zapłakać jak Piotr
w chwili zdrady
aż serce ból mi ściśnie
aż serce mi zakrwawi

I trzeba mi zapłakać jak Jezus
nad miastem świętym
aż duszę ból przeniknie
serdecznym żalem ścięty

I trzeba mi zapłakać jak człowiek
płakać może
aż przez własne łzy zobaczę
już tylko Ciebie, Boże


Moje życie

Moje życie jak różańcowe paciorki
przesuwają się cicho wytrwale
moje dni jak tajemnice różańca
raz radosne, raz bolesne
i raz gorejące w chwale

Niech tajemnic radosnych dni osnowa
cierniem bólu nie przysłania
bo w nich pragnę przeżyć raz jeszcze
dni tak piękne jak cud Zwiastowania

W bólu i trudzie pnę się przez życie
póki w progu domu Ojca nie stanę
lecz najpierw we mnie to co złe
musi być cierniem ukoronowane

Lecz są dni jasne jak ta jedyna
wszechmocna noc Zmartwychwstania
gdzie Bóg zwyciężą we mnie to co jest bezsilne
samo niezdolne do powstania


Takie to proste i takie jasne
lecz jakże znowu zagmatwane czasem
kochać - by dawać
cierpieć - by ufać
czekać - by pragnąć
mówić - by słuchać

Takie to proste, ale znów czasem
pojąć nie mogę, dlaczego właśnie
umrzeć - by żyć
oddać - by mieć
zbłądzić - by dojść
tęsknić - by chcieć


Przebaczenie

Uśmiech w oczach łez pełnych
i dłoń drżąca, wyciągnięta,
jak drogowskaz na wspólną drogę
spojrzenie w przyszłość, jak w czystą kartę
- cóż więcej dać Ci mogę.


Anioł Pański

Jesteś, jak mgła w letni ranek,
jak perła rosy na trawie
taka: przeczysta, lekka, urocza,
że musi Cię Bóg swym Duchem osłonić,
by Zwiastowania cud w Tobie sprawić.

Jesteś, jak róży pąk w blasku słońca,
jak tęcza na niebie z pięknych barw utkana,
taka: prosta, pokorna i cicha
zależna od Stwórcy, lecz z własnego wyboru
"Oto ja służebnica mojego Pana"

Jesteś, jak śpiew rannych ptasząt,
jak winny krzew, co plon stokrotny dało,
taka: radosna, dobra, kochana,
że Bóg nie wahał się wybrać Ciebie,
by w Tobie Słowo - Ciałem się stało